Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09
|
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum listopad 2005, strona 1
Jak mam Cie zobaczyc we mgle? Dotknac we snie? Jak dotrzec do ciebie i przygarnac do serca?
Wiedzac kim jestes i jak Ciebie zwa jak mam tak poprostu znalezc sie u Twego boku i trwac?
Znamy sie, mijamy, nie do konca obojetni. Eksplozje energii i iskry wyszeptanych slow towarzysza kazdemu spotkaniu.
Kazde spojzenie w oczy konczy sie przeszywajacym dreszczem. Patrzymy na siebie z niedowierzaniem .. Takie rzeczy przeciez nie dzieja sie w codziennym zyciu.
Takie rzeczy spotyka sie w marzeniach sennych ukladajacych nas do snu, przez ktore nie chcemy rano sie obudzic.
Paleta najrozniejszych barw towarzyszy kazdemu skradzionemu spojzeniu .. Jak natchnienie spadajace niczym grom.
Ujazmiles mnie przypadkowym dotykiem, glaskales slowami i raczyles spojzeniem tak przenikliwym niczym slepia smoka .. I tak jak On pojawiles sie z nienacka, aby skrasc mi polacunek.
Jeden jedyny, niewinny pocalunek. Jakbysmy mieli sie nigdy nie spotkac .. Jakby ta chwila miala starczyc nam na cala wiecznosc.
Pocalunek o ktorym snia inne, jakbys byl bozyszczem milionow. Karmiles moje uszy radami, cieplymi slowami, opowiastkami .. Napoiles calym morzem spojzen poslanych ukratkiem i usmiechow.
Zafascynowales glosem .. Od tego w koncu jestes. By fascynowac, powalac na kolana tak, aby wszyscy byli spragnieni i niezaspokojeni.
I pod tym wzgledem jestesmy podobni .. To rowniez moja rola. To powod naszego istnienia. Nawet blysk w oku ten sam .. taksujacy na wskros, przenikliwy do bolu, jednakze spokojny .. Czy dane nam bedzie kiedys zyc razem, choc przez chwile w otoczeniu splendoru i chwaly?
Czy co noc beda nas tulily sny i marzenia? Czy na wiecznosc pozostniemy juz obok siebie, by scierac sie ze soba i walczyc?
Czy mozna byc zbyt podobnym do siebie? Odpowiedz kidys tam .. kiedys napewno.