Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09
|
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Najnowsze wpisy, strona 2
Jak mam Cie zobaczyc we mgle? Dotknac we snie? Jak dotrzec do ciebie i przygarnac do serca?
Wiedzac kim jestes i jak Ciebie zwa jak mam tak poprostu znalezc sie u Twego boku i trwac?
Znamy sie, mijamy, nie do konca obojetni. Eksplozje energii i iskry wyszeptanych slow towarzysza kazdemu spotkaniu.
Kazde spojzenie w oczy konczy sie przeszywajacym dreszczem. Patrzymy na siebie z niedowierzaniem .. Takie rzeczy przeciez nie dzieja sie w codziennym zyciu.
Takie rzeczy spotyka sie w marzeniach sennych ukladajacych nas do snu, przez ktore nie chcemy rano sie obudzic.
Paleta najrozniejszych barw towarzyszy kazdemu skradzionemu spojzeniu .. Jak natchnienie spadajace niczym grom.
Ujazmiles mnie przypadkowym dotykiem, glaskales slowami i raczyles spojzeniem tak przenikliwym niczym slepia smoka .. I tak jak On pojawiles sie z nienacka, aby skrasc mi polacunek.
Jeden jedyny, niewinny pocalunek. Jakbysmy mieli sie nigdy nie spotkac .. Jakby ta chwila miala starczyc nam na cala wiecznosc.
Pocalunek o ktorym snia inne, jakbys byl bozyszczem milionow. Karmiles moje uszy radami, cieplymi slowami, opowiastkami .. Napoiles calym morzem spojzen poslanych ukratkiem i usmiechow.
Zafascynowales glosem .. Od tego w koncu jestes. By fascynowac, powalac na kolana tak, aby wszyscy byli spragnieni i niezaspokojeni.
I pod tym wzgledem jestesmy podobni .. To rowniez moja rola. To powod naszego istnienia. Nawet blysk w oku ten sam .. taksujacy na wskros, przenikliwy do bolu, jednakze spokojny .. Czy dane nam bedzie kiedys zyc razem, choc przez chwile w otoczeniu splendoru i chwaly?
Czy co noc beda nas tulily sny i marzenia? Czy na wiecznosc pozostniemy juz obok siebie, by scierac sie ze soba i walczyc?
Czy mozna byc zbyt podobnym do siebie? Odpowiedz kidys tam .. kiedys napewno.
.. przepelnia mnie cala. Od wczoraj krazy w krwioobiegu nie zwarzajac na prosby czy nawet zadania o jego opuszczenie.
Zbyt slaba, aby sie mu przeciwstawic, aby obrocic go w kawalek pozytywnej energii, by przestac zwracac chociazby uwage.
Rownomiernie narasta, zeby zniszczyc mnie w swoim apogeum, zadeptac i wyrzucic niczym zuzyta i niepotrzebna wiejec kartke papieru.
Ma przewage .. nie widac go, siedzi gdzies w srodku .. zaszyty w pragnieniach. Tam, gdzie wszystko jest jak z porcelany ..
Zmora z dziecinstwa, najwiekszy wrog od wiekow .. Niezwyciezony az do tej pory .. Do wieczora duzo czasu .. do konca bitwy tej. Kto w niej zwyciezy?
I mamy Polske na Kaczych lapach .. stalo sie, juz nic nie da sie zrobic. Trzeba sie z tym pogodzic.
Zapalenie oskrzeli powoli mija i zab "naprawiony". Ojj dzialo sie, dzialo przez te ostatnie dni. Tego nie da sie ukryc.
Wiele zaskakujacych sytuacji po drodze. Poczawszy od oferty pracy, poprzez kilka imprez, przeczytanych ksiazek a konczywszy na tym co ma sie zdarzyc we wtorek.
Nieprzespane noce z dzownych powodow przestaly juz meczyc, mysli nie oscyluja juz wokol jednego tematu .. tak defakto nawet nie wiem kiedy przestaly.
Pewne rzeczy, widac, lepiej przemilczec i poprostu zaakceptowac bez podnoszenia glosu. Moze tak to mialo byc, moze wlasnie po to (zeby tak sie skonczylo) bylismy sobie potrzebni.
I dobrze. Jestem madrzejsza o te pare zdan, wzruszen i odczuc. O tyle, ze moge z podniesiona glowa pojsc dalej.
Teraz glowa zaprzataja mi juz zupelnie inne mysli. Dostalam szanse, nawet dwie. Szanse, zeby rozpoczac cos, czego zawsze pragnelam. Plus praca. Teraz tylko trzeba tego dopilnowac.
Taka szansa nie ma prawa sie zmarnowac. Nie teraz, kiedy jest mi naprawde potrzebna ..
A we wtorek powalic na kolana trzeba ich wszystkich. Bez zajakniecia, bez rozdrabniania sie.
Zbulwersowana, zdegustowana i wogole w dziwnym stanie Ja :)
.. Kolejny blog, kolejny cel .. Dzis juz madrzejsza .. Jestem tu by wylac po cichu wszystkie lzy , tak by nikt nie widzial, a przynajmniej zeby mi sie tak wydawalo.
Znow ten sam scenariusz .. Wieczor, kubek herbaty (bo na kawe niestety za pozno), panorama miasta noca, zapach morza wpadajacy przez uchylone drzwi balkonu ..
Sceneria, ktora kocham najbardziej. Od momentu przeprowadzki malo co ciagle daje mi tyle radosci,co ta wlasnie sceneria. Do tego cieplutki i mruczacy niczym diesel kocur.
Tesknota wyrywajaca serce i zarazem dodajaca sil, ze przyjazd coraz blizej .. Mysl dodajaca energii kazdego dnia, kiedy nie chce sie nawet otwierac oczu, bo nie ma po co.
Ale jest przeciez .. Pisze, dzwoni .. Teskni, wierzy .. Nie, to nie sen .. On jest naprawde. To przez Niego mam wlasnie usmiech na ustach i blysk w oku kazdego ranka.
To przez Niego mam sily by twrac, by cwiczyc, by pokazac samej sobie, ze potrafie. Bo potrafie .. Tylko teraz dzieje sie to po raz pierwszy.. Jeszcze 3 tygodnie .. Nauki, krzataniny
i tesknoty .. Ale w gruncie rzeczy pozytywnej tesknoty ..
Kiedy nadchodzi noc,
Posłusznie oddaję się w jej objęcia.
Mknę do Ciebie na skrzydłach tęsknoty,
Przez wzburzone morskie fale.
Próbując Cię zobaczyć i dotknąć.
Próbując dać Ci ukojenie i przynieść spokój.
Kiedy nadchodzi noc,
Odpływam wraz z Tobą daleko.
Zabieram Cię w miejsca, gdzie możemy być sami.
By rozgrzać lody serca zranionego.
Byś objął mnie znów tak mocno i czule.
Byś całował znów tak namiętnie, stęsknione ciało.
Kiedy nadchodzi noc,
Płacze czasem cicho, kiedy brakuje już sił.
Sił, które pozwalały mknąć do Ciebie podczas sztormu.
Wysyłam Ci wtedy malutką myśl.
Żebyś zawsze pamiętał, czuł i czekał.
Bo mimo wszystko tu jestem, dla Ciebie.